środa, 18 września 2013

WOOOOOW

Witam. Minęło sporo czasu wiele rzeczy się pozmieniało a moja wena do "Another love story" odeszła w zapomnienie i R.I.P jej... Czemu? bo no cóż... ta historia miała być zmodyfikowaną historią miłosną której głównymi bohaterami byłam ja i mój już ex chłopak... rozstaliśmy się stosunkowo niedawno i ... szczerze? Z mojej winy. Chętnie to opowiem ale nie zaczynając od września lecz od kwietnia kiedy to właśnie wszystko się zaczęło... Trwało długo ale nie opowiem wam każdego dnia... będzie to raczej wyglądało jak urywki wspomnień. Przyznam się szczerze że raptem raz udało mi się skończyć jedno opowiadanie yaoi wiec nie jestem yaoipisarką i chyba nie chcę być. Dlatego też opiszę to jak było naprawdę. Porzuciłam bloga na tak długo właśnie ze względu na zawirowania i wielkie zmiany. Teraz czuje się dużo silniejsza i myślę ze mogłabym tu zawitać na dłużej ale ostrzegam! Jestem w klasie maturalnej wiec mam do chuja roboty. Ostrzegam także ze często będą się pojawiać wulgaryzmy ponieważ nie mam zamiaru ograniczać się na własnym blogu, a taka właśnie jestem... często używam brzydkich czy wulgarnych słów, żeby nie czuły się smutne ze nikt ich nie lubi xD Hmmm.... czy jeszcze jakieś ostrzeżenia? Zastanawiam się nad dodawaniem podkładów muzycznych czy postów o tematyce co tam u mnie i co lubię wiec... duże zmiany i jeden wielki chaos! TAAAAK! czyli to co Caramell lubi najbardziej ;3

czwartek, 18 lipca 2013

Another love story - Rozdział I

Punkt 6.00 rano musiałem zerwać się z cieplusiego łóżka. Siostra, z którą dzieliłem pokój już buszowała w kuchni. Niechętnie powlokłem swoje ciałko do kuchni, przygotowałam płatki na mleku i już chwilę później zajadałam śniadanko. Wiedziałem, że muszę się pospieszyć, wiec po jedzeniu ograniczyłem się do niezbędnej półgodziny w łazience. Szybko wskoczyłem w ciuchy spakowałem się i punkt siódma zakładałem buty.
- Mamo! Dasz jakąś kasę na bilet?
Rodzicielka podała mi kilka monet i kanapki.
- Od razu po szkole do domu! - pogroziła mi palcem i przeszła do dużego pokoju by zająć się Pawełkiem.
- Dobrze mamo! - rzuciłem jeszcze wychodząc już na klatkę.
Czekał mnie około godzinny spacer do szkoły. Na dworze było słonecznie, ale poranny chłód sprawiał, że jeszcze nie było duszno ani gorąco. Założyłem słuchawki i nieśpiesznie ruszyłem w swoja sześciokilometrową  drogę do szkoły, w której już czekały na mnie caaaałe zasoby wiedzy i plotek do pochłonięcia.

~*~

Jak zwykle przywitało mnie karcące spojrzenie mojej wychowawczyni.
- To już drugi tydzień szkoły a ty wciąż nie przestawiłeś się na tryb szkolny? Chyba tylko na rozpoczęcie roku szkolnego się nie spóźniłeś. Chyba będę musiała porozmawiać z twoja mamą Pawełku.
- Przepraszam za spóźnienie proszę pani, ale wie pani jak to z tą komunikacją miejską rano. Siódemka się spóźniła...
- Ech... Rozumiem, siadaj. Właśnie rozmawialiśmy o tym, że osoby z najlepszymi ocenami końcowymi z angielskiego z drugiej klasy mają szansę pojechać na pięć dni do Estonii w ramach jednego z projektów europejskich. Musimy razem z panią Żyłką wybrać po trzy osoby z drugich i trzecich klas. W 3B typowane są Ola i Asia a u was Ania i Paweł. Niestety z racji choroby Ani, nie możemy jej aż tak narażać dlatego też jedzie Paweł. Oczywiście najpierw muszę porozmawiać z twoimi rodzicami i z tobą. Zostań chwilę na przerwie. Teraz rozpocznijmy już lekcję...
Byłem w ciężkim szoku... Dlaczego nie powiedzieli nam o tym wcześniej? Teraz nie wiem czy starsi się zgodzą .. Nie chcę tam jechać z Olka i Aśką... Obie są ograniczone i przemądrzałe...
Lekcja zleciała dosyć szybko. Nie uważałem zbytnio, bo wciąż myślami uciekałem do planów wyjazdowych. po lekcji odszedłem do biurka pani Małeckiej.
- Chciała pani ze mną rozmawiać.
- Tak. Mam tu dla ciebie kilka dokumentów, które będą musieli wypełnić twoi rodzice. mam nadzieję, ze masz ważny paszport?
- Tak. Czemu dowiadujemy się o tym wyjeździe tak późno? Przecież to już za tydzień!
- No cóż... Dopiero trzy dni temu do naszej szkoły dotarła informacja, że nasza placówka spełnia wymogi, wiec jesteśmy brani pod uwagę w projekcie.
- Jakie jeszcze szkoły biorą udział?
- Wszystkie okoliczne gimnazja poza Jedynką plus Liceum przy Chyliczkowskiej.
- Acha. Dziękuję.
- Zapisz mi jeszcze numer telefonu swojej matki i możesz lecieć bo widzę, że dziewczyny już czatują pod drzwiami.
Zapisałem jedyny numer telefonu jaki znałem na pamięć, rzuciłem krótkie "Do widzenia" i już mnie nie było.
Tak jak ostrzegała wychowawczyni pod drzwiami wpadłem na Kingę, Agatę i Ankę.
- Co tam prymusie? Ty to jak zwykle masz szczęście... - zaczepiła mnie brunetka
- Oj daj mu spokój! Mądry jest i tyle! - odpowiedziała jej Anka.
- Ta... Nieważne, co teraz mamy?
- WF z Ogrem dawaj szybko bo się spóźnimy.
- Spoko. Przed matmą idziemy na Wąską?
- A zdążymy na piętnastce?
- Zdążymy.
- To do zobaczenia po WF-ie - krzyknęły wszystkie trzy powoli oddalając się w stronę szatni dla dziewuszek.
~*~
Podczas WF-u jak zwykle, starałem się nie namęczyć zbytnio całkiem zgrabnie omijając piłkę. Tak, jestem wyjątkowym chłopakiem i nie przepadam, a wręcz nienawidzę WF-u. Z resztą z wzajemnością, nie było jeszcze takiego WF-u kiedy nie dostałbym piłką. Po tej jakże okropniastej lekcji razem z moimi przyjaciółkami udałem się na Wąską w celu dla każdego w okolicy wiadomym, a mianowicie by zapalić. Pogadaliśmy o głupotach i z powrotem do tego budynku pełnego bólu i cierpienia Bogu winnych dzieciaków.
~*~
Po kilku godzinach szczególnie denerwującej matematyki powróciłem do domu, jak przykazała rodzicielka tuż po szkole. Powiedziałem jej o szansie wyjazdu. Od razu się zgodziła. Zadzwoniła do mojej wychowawczyni i już było postanowione - za tydzień jadę do Estonii. Nie mogłem się doczekać.

poniedziałek, 8 kwietnia 2013

Another love story - Prolog

Przeciętna wiejska szkoła - podstawówka z gimnazjum. Świeżo po remoncie i rozbudowie przywitała swych uczniów w nowym roku szkolnym kolorowymi ścianami, nowymi ławkami, szafkami dla gimnazjalistów oraz charakterystycznym zapachem remontu. W pierwszym dniu lekcji uczniom gimnazjum zostały przydzielone szafki, zapoznano ich także z układem sal w nowej części szkoły, która od teraz była tylko do ich dyspozycji. W całym gimnazjum było 7 klas - 3 pierwszaków oraz po 2 drugo- i trzecioklasistów. Każda z nich miała tradycyjnie przyporządkowaną jedną z pierwszych liter alfabetu.
Klasa 3A była najmniej liczebną klasą w szkole, a także najszczęśliwszą tego dnia. Spowodowane to było zmiana wychowawcy z flegmatycznej, nudnej, starej i upierdliwej p. Kaczyńskiej na energiczną, charyzmatyczną i młodą p. Małecką. Mimo zapowiedzi p. Małeckiej, że Sielanka się skończyła. Tak lekko już nie będzie! uczniowie byli niesamowicie zadowoleni z tej zmiany. Jednak jeden z nich był wyjątkowo usatysfackcjonowany, ponieważ p. Małecka była jego ulubioną nauczycielką, z resztą z wzajemnością. Chłopak już czuł, ze to będzie wyjątkowy rok szkolny.

~*~

Tak, wiem... krótki ^^ Jeśli ktoś to wgl czyta to dajcie znać w komentarzach ładnie proooszę~
Pierwszy rozdział pojawi się zapewne ... no do końca tygodnia powinien być ^^

niedziela, 7 kwietnia 2013

La la la la la la... Nie wiem co pisać w tytułach... Powiedzmy, że to taka zapowiedź początku ^^

Witam ponownie! Tym razem nie będę smutać ani pisać emowatych przemyśleń czy zwierzeń. Mam dobrą wiadomość. Naszła mnie ostatnio wizja by spisać pewną bliską mi historię miłosną, z tym że w wersji yaoi... Nie powiem wam która postać to odpowiednik mnie ;P  Oczywiście to, co napiszę nie zawsze musi być z życia wzięte, acz większość historii postaram się w miarę wzorować na faktach. Mam nadzieję, że wam się spodoba... Póki co, krótkie nakreślenie sytuacji w postaci prologu. (Dodam je najpóźniej jutro)

<3

czwartek, 4 kwietnia 2013

Witam....

... nazywam się CaramellVincent. Z założenia miał to być blog o tematyce yaoi... ale póki co weny brak, a ja mam cholerną potrzebę wygadania się... jeżeli nasuwają wam się jakieś refleksje, będę zaszczycona mogąc je przeczytać. W razie jakichkolwiek pytań bądź wątpliwości - proszę o komentarze. Na pewno odpiszę. Z góry przepraszam za wulgarny język...



Kolejny ranek. Kolejny dzień z rzędu po otwarciu oczu mam chęć od razu je zamknąć. Kolejny ranek, któremu towarzyszy ta cholerna pustka, głód, pragnienie i zimno. Nie, nie mówię tutaj o zimnie spowodowanym śniegiem w kwietniu... Chodzi tu o wewnętrzne odczucia, nie te przyziemne.  Kolejny raz żałuję, że nie mogę spowrotem zasnąć, spać całymi dniami, a najlepiej już zawsze. Tak byłoby najlepiej. Nie, nie najlepiej - tak byłoby najłatwiej. Ale ja nie należę do ludzi, którzy upraszczają sobie życie, a wręcz przeciwnie. Zawsze muszę je sobie utrudnić. Nie brzmi to najlepiej... Nie, nie robię tego specjalnie, po prostu... jakoś samo tak wychodzi.
Także teraz, mimo że wiem, że jeżeli nie wstanę to będę mieć problemy.  To i tak uporczywie zaciskam powieki. Nagle do pokoju wpada matka. Myśli, że zwlecze moje obolałe ciało z łóżka. Jednak dziś wyjątkowo daje się przekupić historyjką o chorobie... W sumie po części to prawda, faktycznie źle się czuję, trochę przesadziłam ze spacerami.
Sama nie wiem skąd ta obojętność, smutek, pustka i beznadzieja. Teoretycznie wszystko powinno być ok. Jestem przeciętną dziewczyną. Mam pełną rodzinę, chłopaka, dom, póki co mimo drobnych problemów zawsze zdaję z klasy do klasy, mam spore grono znajomych i kilka przyjaciółek, mam też oryginalne zainteresowania, których za nic bym nie porzuciła, ale... wciąż czuję pustkę. Ostatnio nawet zaczęły się pojawiać bóle w klatce piersiowej i totalny życiozwis. Przestało mi zależeć na tym żeby zdać, na spotkaniach ze znajomymi, na chłopaku, na rodzinie, a przede wszystkim na szkole. Miałam wyjechać na staż zagraniczny, ale wszystko wskazuje na to, że za kilka dni wywalą mnie z projektu, a na moje miejsce wcisną koleżankę z równoległej klasy. To też mnie dobija... Ostatnio nie potrafię się do niczego zmotywować.
ehh...
Na szczęście (?) prawie nikt prawie nic nie zauważył.  Z chłopakiem nie widzimy się tak często, jak kiedyś, bo niedługo matury i biedaczek musi kuć, więc udaje mi się wodzić go za nos. Przy znajomych, ludziach z klasy i przyjaciółkach zachowuję sie tak, jak zwykle... Taki mały nadpobudliwy i totalnie pojebany wariat o beznadziejnym i totalnie zboczonym poczuciu humoru.
A wewnątrz krwawię...
Kto by pomyślał, hm? No nikt... nie chcę im wszystkim psuć humorów i w ogóle wszystkiego swoją osobą... Nie chcę być aż taką egoistką.

Mam tak cholernie dosyć tego kurwa wszystkiego...

Niech mnie ktoś przytuli...

Niech mnie ktoś uratuje...